Post by WÅodzimierz WojtiukJa też, więc nie podskakuj. Jak chcesz ze mna rozmawiać to najpierw
zajmij jednoznaczne stanowisko: Jest kryzys klimatyczny? Dozwolone
odpowiedzi są "tak" lub "nie". Żadnego "ale".
"Panie Maciejewski, czy przestał Pan napastować koty w piwnicy?"
TAK lub NIE
;-)
Żeby nie było...
moim zdaniem NIE
przyczyną niżej opisanych zdarzeń było zapewne zbyt głośne hałłakowanie
Tatarów i kres temu połozyć należało.
cytuję:
"
Rok 1647 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi
zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.
Współcześni kronikarze wspominają, iż z wiosny szarańcza w niesłychanej
ilości wyroiła się z Dzikich Pól i zniszczyła zasiewy i trawy, co było
przepowiednią napadów tatarskich. Latem zdarzyło się wielkie zaćmienie
słońca, a wkrótce potem kometa pojawiła się na niebie. W Warszawie
widywano też nad miastem mogiłę i krzyż ognisty w obłokach; odprawiano
więc posty i dawano jałmużny, gdyż niektórzy twierdzili, że zaraza
spadnie na kraj i wygubi rodzaj ludzki. Nareszcie zima nastała tak
lekka, że najstarsi ludzie nie pamiętali podobnej. W południowych
województwach lody nie popętały wcale wód, które podsycane topniejącym
każdego ranka śniegiem wystąpiły z łożysk i pozalewały brzegi. Padały
częste deszcze. Step rozmókł i zmienił się w wielką kałużę, słońce zaś w
południe dogrzewało tak mocno, że — dziw nad dziwy! — w województwie
bracławskim i na Dzikich Polach zielona ruń okryła stepy i rozłogi już w
połowie grudnia. Roje po pasiekach poczęły się burzyć i huczeć, bydło
ryczało po zagrodach. Gdy więc tak porządek przyrodzenia zdawał się być
wcale odwróconym, wszyscy na Rusi, oczekując niezwykłych zdarzeń,
zwracali niespokojny umysł i oczy szczególniej ku Dzikim Polom, od
których łatwiej niźli skądinąd mogło się ukazać niebezpieczeństwo."